Dom na wieczność

Nie da się wszystkiego powiedzieć wprost. Niejednokrotnie do wyrażenia czegoś bardzo ważnego, a zarazem sekretnego używa się przenośni. Między rozmówcami nawiązuje się wówczas relacja zwiększonej uwagi, zainteresowania i poufałości. Można wtedy mówić o zbudowaniu mentalno-uczuciowej przestrzeni spotkania do przekazania i przyjęcia pewnej tajemnicy.

Pan Jezus tworzył takie przestrzenie spotkania, kiedy nawiązywał relacje ze swoimi słuchaczami mówiąc do nich w przypowieściach, aby objawiać im prawdę o swoim Ojcu i o królestwie niebieskim. Ewangeliczne przypowieści mają to do siebie, że niosą w swym przekazie pewną tajemnicę, której zrozumienie jest Bożą łaską. Chrystus przemawiając do licznie gromadzących się wokół Niego osób nie zawsze był przez wszystkich rozumiany. Nie wszyscy, którzy przysłuchiwali się Jego wypowiedziom byli otwarci, aby sercem przyjąć to, co On głosił. Niektórzy słuchali Go, ale później siali wątpliwości i zamieszanie. Niekiedy Syn Boży był zmuszony zdecydowanie upominać swych uczniów: „uważajcie, jak słuchacie” (Łk 8, 18), aby nie lekceważyli daru rozumienia Jego nauki (zob. Łk 8,10).

Przypowieść o budowaniu na skale zapisana w Ewangelii św. Mateusza (zob. Mt 7, 24-27) nasuwa mi spostrzeżenie, że słuchając Słowa Bożego i wypełniając je buduję swój prywatny dom na wieczność. Wierzę bowiem niezmiennie, że kiedy umrę, obudzi mnie Boża Miłość i zamieszkam w niebie. Mój byt nie będzie ograniczony jedynie do istnienia duszy, ale będzie miał również ciało, które teraz buduję słuchając wskazówek, pouczeń i propozycji samego Chrystusa zapisanych na kartach Ewangelii.

Obecna moja powierzchowność uformowana jest z materii organicznej i na pewno po śmierci ulegnie rozkładowi, ale wartości duchowe, zbudowane na słowach Chrystusa i z Nim, pozostaną na zawsze. Mój przyszły stan projektuję i buduję przez całe doczesne życie. W wolności wybieram, czy chcę budować na solidnym fundamencie, czy też na piasku, który zmyje woda przeciwności życiowych i rozproszy wiatr światowych ideologii. Pan Jezus mówi mi wyraźnie, że jeśli decyduję się na budowanie swojego domu na porządnym fundamencie, tj. na Nim samym, to nie wystarczy mi jedynie słuchać Jego słów. Muszę je wcielać w życie, muszą one nabierać konkretnych form w mojej codzienności.

Chrystus konkludując swoje „Kazanie na górze” (zob. Mt 5,1-7,29) wyjaśnia mi, że Jego słowa nie mogą pozostawać jedynie na poziomie intelektualnym i uczuciowym. Jeśli zostaną tylko w moim umyśle zginą, gdy przyjdą choroby, trudności, krytyka, oszczerstwa, błędne przekonania ze strony pseudonauk i zagubionych osób. Słowa Chrystusa muszą mieć konkretny wyraz w historii mojego życia, w relacjach z ludźmi, w mojej pracy, w decyzjach, w wypowiedziach. Całe moje istnienie i działanie musi się wyrażać w Chrystusie i w Jego Ewangelii. Wtedy mój dom będzie wiecznie trwały i będzie w niebie (zob. 2 Kor 5, 1-3).   S.M.E.