Maryja i Jezus zapraszają nas do przyjaźni.

Czasami okoliczności życiowe mobilizują nas do chęci spotkania prawdziwego i żyjącego Boga oraz doświadczenia cudu Jego działania. Wobec pandemii zagrażającego naszemu życiu koronawirusa, stajemy z licznymi niesformułowanymi pytaniami, do naszych serc wkrada się lęk, rezygnacja, niepewność o przyszłość. Brakuje nam mądrości, aby ogarnąć tę sytuację i z niej wyjść. Szukamy podobnych wydarzeń w historii, aby znaleźć potrzebne nam światło wyprowadzające nas z mroku stagnacji i osamotnienia.

Maryja, Matka Boża, nie na próżno została nazwana Gwiazdą Morza, gdyż w takich sytuacjach, jakie obecnie przeżywamy, była i jest zawsze gotowa, aby świecić jak morska latarnia i ukazywać drogę tym, którzy jej szukają. Maryja jest także naszą Przyjaciółką i wspomaga nas w modlitwie, której nie umiemy sformułować. Jej sposób rozumienia naszych potrzeb i przedstawiania ich Chrystusowi jest zadziwiający, serdeczny, bezinteresowny, matczyny.

Ewangeliczny opis wesela w Kanie Galilejskiej (zob. J 2, 1-11) przybliża nam matczyną wrażliwość Maryi. Chyba jedną z pierwszych osób, które spostrzegły, że na mającym trwać jeszcze kilka dni weselu, wypito już ostatni kielich wina. Aby zapobiec rozczarowaniu zaproszonych gości weselnych i wstydzie nowożeńców, Maryja udała się do Jezusa z prośbą o Jego nadzwyczajną interwencję. Oczywiście nie mówiła do swego Syna co ma robić i w jaki sposób zmienić trudną sytuację. Powiedziała jedno serdeczne zdanie przedstawiające problem: „Nie mają już wina.”. Jej ufność i wiara były tak wielkie, że nie pozwoliły Jezusowi pozostać biernym. Chrystus na prośbę Maryi przemienił wodę wypełniającą sześć ogromnych stągwi w wino. Okazał też gotowość swego Serca do czynienia wszystkiego, aby ludzie wszystkich czasów na ziemi mieli pełną radość (zob. J 17,13) i pewność Jego przyjaźni.

Dziś, również Maryja i Jezus zapraszają nas do przyjaźni. Są dyskretnie obecni pośród nas. Czekają, abyśmy świadomie zaprosili ich do tej trudnej rzeczywistości zmagania się z niewidocznym zwykłym okiem wirusem. Zaprośmy ich więc do naszych domów i do naszych serc. Zawierzmy im naszą teraźniejszość i przyszłość. Na cud ich interwencji z pewnością nie będziemy musieli długo czekać. Ich radością jest przecież pomnażać naszą radość.

Zaprosić Maryję i Jezusa do naszej codzienności oznacza być świadomym ich obecności, czytać, rozważać Ich życie, postawy i czyny opisane w Ewangeliach oraz pozwalać, aby kierowały nami Ich wartości. Oznacza to również uznawać Bóstwo i Człowieczeństwo Jezusa, modlić się do Niego prosząc o potrzebne łaski nie pomijając wstawiennictwa Jego ukochanej Matki.