Miłosierny jest Pan i łaskawy (Ps 111, 4b)

O Eucharystii napisano wiele ksiąg, wygłoszono mnóstwo kazań z przeróżnych ambon na całym świecie, przeprowadzono niezliczoną liczbę dyskusji, zorganizowano 52 Kongresy Eucharystyczne. Eucharystię próbowano zreformować w aspektach liturgicznych, teologicznych, wspólnotowych, ekumenicznych…, ale ciągle pozostaje ona dla nas tajemnicą głębi i prostoty Boga, który objawia się nam w darze bezinteresownej miłości. Papież Franciszek w jednej ze swoich spontanicznych wypowiedzi, podkreślił, że „nie jesteśmy w stanie wystarczająco podziękować Panu za dar, który zostawił nam w Eucharystii, mianowicie za Niego samego.“

Uczestnicząc często we Mszy św. nosimy w sercu pewne przekonanie, że Eucharystii nie da się odłączyć od wspólnoty Kościoła. Eucharystia to fundament Kościoła, to sam Chrystus Pan, który się nam ofiarował. Kościół odnawia się przez sprawowanie Eucharystii i istnieje dzięki niej. Jednocześnie Eucharystia nie może być celebrowana bez wspólnoty Kościoła.

Mając w zasięgu swej ręki tak wielki DAR, jesteśmy zobowiązani do odpowiedzialności za przywilej uczestniczenia we Mszy św. i za poziom jej przeżywania. W czasie Eucharystii stajemy przed Panem w imieniu swoim, jak również w imieniu tych wszystkich osób, którym nie jest dana taka łaska.

Niektórzy mistrzowie życia duchowego przyznają, że Eucharystia jest tak wielką tajemnicą, iż nie można jej ani trochę pojąć, nie pokonawszy mnogich przeszkód wewnętrznych i zewnętrznych utrudniających nam dotarcie do Źródła, które jest Życiem, aby zeń czerpać. Często jesteśmy tak roztargnieni, że nie możemy otworzyć się na Bożą rzeczywistość. Bywa tak, że chociaż codziennie uczestniczymy we Mszy św., nie przeżywamy nawet najdelikatniejszego dotknięcia obecności Pana. Przychodzimy na Eucharystię, ale ta modlitwa nas nie zmienia, nie porusza, nie wprowadza w życie Jezusa. Dlaczego tak jest? Przeanalizujmy pokrótce swoją postawę i zastanówmy się co potrzebujemy zmienić, aby pełniej uczestniczyć w Eucharystii.

  1. Może potrzebujemy bardziej świadomie stawać w Bożej obecności w czasie liturgii, zadawać sobie więcej trudu, aby koncentrować swoją uwagę nie na sobie i swoich uczuciach, ale bardziej na prawdzie, że właśnie jesteśmy przed Panem, chociaż Go nie rejestrujemy zmysłami. Bóg jest w tej chwili dla nas, słuchamy więc Jego słów, z dziecięcą ciekawością chłoniemy czytania i głoszoną homilię, modlimy się recytowanymi przez celebransa modlitwami, angażujemy się w śpiew i odpowiedzi, świadomie klękamy, wstajemy, siadamy, dostrzegamy inne osoby wokół nas, które również z nami się modlą. Pozwalamy, aby prowadził i odnawiał nas Duch Święty.
  2. Może potrzebujemy chwilę wcześniej wejść do kościoła, aby się wyciszyć, odetchnąć nieco, zebrać swoje myśli i postanowić, że chcemy ofiarować się Panu z tym wszystkim, co wypełnia nasze serce i na nowo zawierzyć nasze życie Jemu. Może taka właśnie chwila jest nam koniecznie potrzebna, ponieważ za każdym razem potrzebujemy rozbudzić w sobie wrażliwość Eucharystyczną, odrzucić obojętność i przybrać serce w szaty dziękczynienia. Eucharystia to przecież dziękczynienie i ofiarowanie się Bogu Ojcu wraz z Jezusem i przez Jezusa. Jeśli nie będziemy pielęgnować w sobie postawy wdzięczności i dziękczynienia wobec Boga, nic nie będziemy rozumieli z Eucharystii.
  3. Może potrzebujemy przyznać się do swojej obojętności eucharystycznej, zawstydzić się nieco tym faktem i poprosić Ducha Świętego o wiarę i łaskę dobrego przeżywania Mszy św.
  4. Może potrzebujemy wcześniej przygotować się do Mszy św., nastroić nasze serca na głos Boży czytając i rozważając Słowo Boże przypisane na każdy dzień. Słowo Boże najlepiej wyjaśnia nam codzienność, rzuca światło na nasze relacje, pomaga rozwiązywać konflikty logiką miłości Boga.
  5. Może potrzebujemy być bardziej świadomi tego, że w codzienności należymy do wspólnoty Kościoła, że jesteśmy mistycznym Ciałem Chrystusa, że nosimy trudy i porażki, jak również radości ludzi reprezentujących Kościół. Modlitwa za Kościół, za tych, którzy przeżywają Eucharystię wraz z nami, którzy ją dla nas celebrują jednoczy nas i ożywia uczestnictwo we Mszy św. Przypomina nam, że nigdy nie jesteśmy sami.
  6. Może potrzebujemy zarezerwować sobie czas na adorację Najświętszego Sakramentu i ciche przebywanie wraz z obecnym w Nim Panem, dziękując Mu za Jego obecność, błogosławieństwo i miłującą służbę wobec każdego człowieka. Takie trwanie na modlitwie buduje więź miłości.

Każdy z nas jest osobą, która się rozwija i musi nad sobą pracować. Potrzebujemy nieustannego korygowania siebie samych w świetle Bożej mądrości zapisanej w Ewangelii. Jesteśmy też zapraszani, aby pogłębiać świadomość Eucharystyczną, po to by na Mszy św. nie być ospałym, powierzchownym i leniwym oraz aby nie wpadać w rutynę, albo w zadowolenie, że chodzimy pewnymi ścieżkami, na których nie zaskoczy nas nic złego.

Nie wystarczy samo uczestniczenie w Eucharystii. Musimy angażować w to uczestnictwo najlepsze cząstki naszej osoby: inteligencję, serce i wolę. Pan udziela łask swej bliskości tym, którzy Go szukają, którzy są gotowi otworzyć się na Niego.

„Z całego serca będę chwalił Pana

w radzie sprawiedliwych i na zgromadzeniu.

Wielkie są dzieła Pana,

zgłębiać je mają wszyscy, którzy je miłują.

Jego dzieło jest wspaniałe i pełna majestatu,

a Jego sprawiedliwość trwa na wieki.

Sprawił, że trwa pamięć Jego cudów,

Pan jest miłosierny i łaskawy.

Dał pokarm bogobojnym,

pamiętać będzie wiecznie o swoim przymierzu.”

(Ps 111 1-5, za: Liturgia Godzin, III, s.804-805)

Eucharystia to nie tylko czas liturgii w Kościele, to także zadanie realizacji posłania przez Chrystusa do świata, w którym żyjemy z Jego miłością, pokojem i słowem.